środa, 19 czerwca 2013

Miniaturka I "A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć."

       Usiadłam za komputer z zamiarem napisania nowego rozdziału... cóż? Coś nie wyszło. Ale musicie się zadowolić tym, bo ja po raz pierwszy jestem szczerze dumna z tego, co naskrobałam :) Jest to coś w stylu miniaturki, ale baaardzo króciutkie, bo nie widziałam sensu żeby się rozpisywać :) Pisane pod wpływem bliżej nie określonych emocji, wypływających z bliżej nieokreślonego źródła… Prosiłabym o szczere opinie <3

......................................................................................................


Dla Elfa - bo na jej pogrzebie wszyscy na biało :*


      Idąc żwirową alejką, gubiąc się w tłumie zatroskanych i poważnych twarzy rozmyślał nad absurdalnością zaistniałej sytuacji. Gdzie podziała się potrzeba, a wręcz obowiązek spełnienia ostatniej woli zmarłego? Zginęła w raz z nadzieją na jego wyzdrowienie, czy nigdy nie istniała zastępowana przez wytarte stereotypy – czerń i powagę?
   Czemu w tle gra tak znienawidzony prze niego marsz żałobny, a najdroższe mu osoby łkają cicho w ramiona bliskich? On chciał inaczej! Nie pragnął czarnych, praktycznie niedostępnych róż, ani pogody pasującej do humorów rodziny. 
    Przeceniał ich możliwości wierząc, że są wystarczająco silni, że staną na wysokości zadania. Mylił się... Nie pierwszy zresztą raz. Zagubiła go wiara w innych i zwątpienie w siebie. 
    Bo wątpił. I tylko jednego pewny był - że spojrzy śmierci w twarz z pogardą, że nie złamie się.
       I choć wierzył w tych, co wierzyć nie umieli, i ufał nie godnym zaufania. Potrafił w każdym dostrzec dobro, choć kryte było stale. I choć odmowy poznał smak, nie poddawał się.


    On z godnością porażki nie przyjmował – chciał zawsze racje mieć. Nie wierzył w szczerość, bo dla niego nie istniała. W kłamstwo zwątpił też. On miał reguły własne i własny życia styl. Nie pragnął uczuć, tryumfów. On chciał zwyczajnie – być.
    I w jeden mig po wszystkich twarzach przelatuje wspomnień fala: czułe uśmiechy, rozbawione spojrzenia, częste humorki. I nagle do wszystkich dociera, że już tego nie zobaczą, że koniec z tym. I wszystko widzą  szaro, barwny tracąc punkt. Wydaje się, że szczęścia nie zaznają już - i tu właśnie ich błąd. Bo kochać umie tylko ten, co kocha nadal, wciąż. Choć nie ma już nadziei, szacunek nadal jest. I jeszcze będzie pamięć, co nie zawodzi, kiedy chce. 

       I tylko jedna twarz, jedna sylwetka wyróżniała się - to ten przyjaciel, który nigdy nie zawiedzie. I tylko jednej twarzy nie zdobił potok łez, tylko jego nie okryła marna czerń. 
      On uśmiech miał na twarzy gładki, a ubrany został w biel. Bo tak obiecał temu, co śmierci nie przestraszył się.

3 komentarze:

  1. Kurcze :o wiem, że popadłaś w podniosły nastrój, jednak to przebiło wszystkie cytaty, które mi dziś wysłałaś.
    Szczerze mówiąc tekst jest trudny, jednak mimo, że nie przepadam za poezją itp, jestem pod ogromny wrażeniem (jak wszystkiego innego co mi dziś wysłałaś <3)
    Pisałam już, że masz ogromny talent? Jeśli nie to piszę teraz, a jeśli tak, to nic. Będę Ci to powtarzać wciąż i wciąż ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za szczrą opinię :*
    Kiedy pisałam nie miałam zamiaru zbytnio szukać rymów, ale jakoś tak wyszło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał. To nie jest tyle miniaturka, co wiersz - oczywiście nie jest to wada. Uwielbiam poezję, chociaż rzadko po nią sięgam.
    Zgadzam się z Dia Ment - tekst jest bardzo trudny. Mam wrażenie, że jest jedną wielką metafora i bym zrozumiała go dokładnie w 100%, muszę przeczytać go jeszcze raz. Co tu dużo mówić - wprowadziłaś bardzo podniosły nastrój i w mojej opinii jest to Twój najlepszy tekst.
    Zaniemówiła z wrażenia, ale i tak pozdrawia
    pakuti

    OdpowiedzUsuń