sobota, 27 lipca 2013

Miniaturka III "Stara miłość nie rdzewieje."

 Przylatuję z nową miniaturka :D Podziekowanie dla Diamenta za wsparcie i doractwo w pisaniu <3  

 STO LAT, Elfie!!!!! Nie wiem czy przeczytasz to dzisiaj, chociaż mam taką nadzieję ;) Życzę Ci spełnienia wszyyystkich marzeń, cudownych przyjaciół, świetnych - jak dotychczas i lepszych wyników w francuskim (wierzę w Ciebie! Kiedyś dostaniesz tą 7 i 110% ;)). Zapraszam do czytania i prosiłabym o komentarze :*

.............................................................................................................................................................................
  Zawsze lubiłam przebywać nad morzem. Od małego rodzice zawozili mnie na Krym. W wakacje wynajmowaliśmy niewielki domek, który po pięciu latach stał się naszą własnością. Mała wioska położona była zaledwie kilka kilometrów od plaży i kilkanaście od sławnej Jałty. Ale wydawać by się mogło, że gwar dużych miast i wybrzydzający na każdy szczegół turyści są całą wieczność stąd. 
     U nas zawsze było cicho. W okolicach nie mieszkała hałaśliwa młodzież, jednak nie przeszkadzało mi to nawet w najmniejszym stopniu. Nie miałam tutaj rówieśników, ale od zawsze byłam typem samotnika. Moim najczęstszym zajęciem było przesiadywanie na rozgrzanym przez słońce piasku i podziwianie morza. W ciągu kolejnych kilku lat Krym opuszczałam tylko na wakacje. Zwyczajem starych i doświadczonych podróżników rodzice pokazali mi najcenniejsze zabytki kultury i najpiękniejsze zakątki świata. Jednak ja za klejnot w koronie uważałam właśnie Krym. Gdzie królowały mocarne góry, życiodajne strumyki, gęste lasy, plantacje oliwek, zdradzieckie fale morza i skwarne słońce. Mój własny, mały świat. Mój mały raj.

***

   Kiedy się poznaliśmy miałam pięć lat. Spotkaliśmy się na wyjeździe w góry zupełnym przypadkiem, ale los od zawsze lubił płatać figle. Dziwnym trafem widywaliśmy się później dość często. Nie łączył nas język, obyczaje, pochodzenie. Tym co nas zbliżyło była pasja - zamiłowanie do podróży. Nie pamiętam szczegółów pierwszego spotkania, ale przyjemny aromat świątecznego krupnika skosztowanego w górskim schronisku zapadł mi na długo w pamięci. Później widywaliśmy się jeszcze w słonecznej Hiszpanii, gdzie wspólnym spacerom wzdłuż plaży towarzyszył niemiłosierny skwar. Kolejnym punktem kulminacyjnym okazała się pachnąca Francja. Aromat pleśniowego sera drażnił nozdrza, kiedy mijaliśmy uliczne sklepy. Rozległe winnice onieśmielały swoją wielkością. W kwitnącej Japonii mieliśmy okazję podziwiać niepowtarzalne zachody słońca, o wiele bardziej czerwonego niż w Europie. Na słonowodnej Malcie poznawaliśmy sekrety salsy i tango. W tajemniczym Tybecie skosztowaliśmy odrobinę pikantnych potraw i prawdziwej, imbirowej herbaty. 
    Nie jestem w stanie zliczyć wszystkich uśmiechów z tamtych czasów. Cieszyliśmy się wolnością, jak sokół, którego lot podziwialiśmy w przytulnym pubie u podnóży Elbrusu. Jego rozpostarte szeroko skrzydła, arystokratycznie uniesiona głowa i szlachetnie wyrzeźbiony dziób. Nieuchwytny obraz ideału swobody, którego namiastkę udało się nam poznać. Jedyny w swoim rodzaju. Piękny i gorzki. Warty swej ceny.
        Przez te ciągłe spotkania nie mogłam zdecydować, czy znalezienie się nawzajem na Krymie po prawie dziesięciu latach rozłąki było czystym przypadkiem, czy kolejną drwiną losu. Ale dawna przyjaźń odnalazła swoje korzenie. 
    Teraz błądziliśmy po mieście ramię w ramię. Ludzie wskazywali nas palcami, szeptali. Mówili "stara miłość nie rdzewieje", a my na to stwierdzenie wybuchaliśmy śmiechem i zgodnie stwierdzaliśmy, że w tak małym miasteczku plotki rozchodzą się nieprzyzwoicie szybko. 
     Po roku zdecydował, że wyjedzie. Proponował mi abym wybrała się z nim do zachodniej Turcji, ale odmówiłam. Wolałam zostać na cichym Krymie. Dopiero stojąc na przystani zastanowiłam się nad słusznością podjętej decyzji. Wtedy przelałam nie jedną łzę. Jedyne co pamiętam wyraźnie z tamtego dnia to przyjacielski uścisk, niespodziewany pocałunek i pocieszający dotyk starszej kobiety na moim ramieniu, kiedy prom już odpłynął by przebyć Morze Czarne. Chyba coś do mnie mówiła, ale mimo usilnych prób nie mogę sobie przypomnieć jej słów.

***

    Wróciłam do dawnego życia. Spacery po plaży, podziwianie zachodu i wschodu słońca nad przyjemnie zimną wodą, słuchanie mewich śpiewów. 
      Kolejny rok miną podejrzanie szybko. A może tylko tak mi się wydawało, bo kiedy zobaczyłam go schodzącego z marynarskiej drabinki z torbą w ręku i uśmiechem na ustach zapomniałam o całej tęsknocie. Już w następnej chwili zarzuciłam mu ręce na szyje, a on objął mnie w talii. Ten gest w żaden sposób nie przypominał zwyczajnego, przyjacielskiego uścisku.
    I właśnie wtedy, kiedy nareszcie był blisko uświadomiłam sobie słowa tamtej kobiety z przystani rok temu. I choć straciłam już rok na zrozumienie ich sensu, teraz zdawały zupełnie się nieistotne. 
   Może to trochę tandetne i banalne, ale chyba prawdą jest, że starsi ludzie mają doświadczenie, które kształtuje ich wiedzę. Bo słowa tamtej kobiety były nader prawdziwe.
     "Stara miłość nie rdzewieje".

6 komentarzy:

  1. Powiem tak:
    Spodziewałam się kolejnej notki, a w trafiłam na bardzo ciekawą miniaturkę. Mi jako czytelnikowi dała bardzo dużo do myślenia.. :)
    Czytając przypomniały mi się słowa Stefana Wyszyńskiego
    "Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia,
    które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi"
    Może nie jest konkretnym podsumowaniem twojej twórczości, ale moim zdaniem uzupełnia ją.
    Miniaturka bardzo mi się podobała, ale z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Rouse :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałeś/łaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na http://parodia-hp-aelity.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, jedyne co mogę powiedzieć to; ŚWIETNIE!!! Miniaturka dała mi dużo do myślenia i przyjemnie się ją czytało. Teraz pisz rozdział bo już naprawdę nie mogę się doczekać :D
    Pozdrawiam i zapraszam na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/ dopiero zaczynam, więc zależy mi na opiniach osób o takich talentach literackich jak Ty

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :) Naprawdę świetnie Ci wyszła. Poprawiłaś i powstał ideał pełen emocji <3 Nawet nie potrafię opisać co czułam gdy to czytałam.
    Powtórzę więc jeszcze raz - SUPER !
    Oby więcej takich :)
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń