czwartek, 31 października 2013

Miniaturka V "Ale to później..."

Dla wszystkich szczęśliwców,
Którzy się uśmiechają.

*************

  Ból pali od środka, a do piekących na zewnątrz łez brakuje tylko kroku. Ciężko określić czy bardziej kusi wypłakanie się w samotności, bo nie mam do dyspozycji żadnego ramienia, czy chęc zachowania idealnego makijarzu. Uśmiechnęłam się gorzko na myśl o wartościach, których waga w "naszych" czasach spadła gwałtownie. Ich skala wynosi kilka stopni poniżej zera.
   Nie wachałam się długo - postawiłam make-up nad emocje. Kiedyś było inaczej... Ale przecież czas leci, a ja razem z nim. Jedyne czego żałuję to podcięcie skrzydeł w drodze. 
   Może mam być Ikarem, co dał się ponieść chwili i stracił. Upaść niezauważalnie i nikt nie poleci za mną w obawie przed bliźniaczym końcem. Może właśnie to mnie czeka.
   Nikt nie będzie patrzeć... Jedna, dwie osoby zerkną, ale i tak tylko kątem oka. Mówić, gadać nawet zacznął później, po upadku, po tragedii. Tylko kilka gorących i płonących miłością serc złamie się na dwie idealne połówki. To oni będą cierpieć najbardziej, ich to dotknie najboleśniej, im przypadną wszystkie współczujące spojrzenia.
   Ale to później... Wpierw upadek, wpierw porażka.

"Wciąż o Ikarach głoszą,
Choć doleciał Dedal.
Jakby to nikłe pierze
Skrzydłem uronione,
Chuda chłopięca noga
Zadart do nieba
Znaczyła wszystko.
Jakby na obronę dano nam tyle męstwa
Co je ćmy gromadzą
Skwiercząc u lampy objawiają."

   Ikar był marzycielem. Chyba mamy coś wspólnego. Chyba mnie też czeka taki upadek. A po co wtedy szczęście? Już nawet problem nie leży w tym czym szczęście jest. Tylko po co? Po co uśmiech, radość, miłość? Po co mamy się rozczarowywać.
    Z drugiej strony... Czemu mamy się nie uśmiechać. Rozweselać innych, cieszyć błyskiem w oku. Szczery, bezinteresowny uśmiech dla zupełnie nieznajomej osoby. Ale ile zaskoczenia, ile pozytywnej energii. To wszystko przecenia tak mały wysiłek jakim jest uśmiech. A smutki? One powrócą, nie ma co się łudzić, możesz mi wierzyć. Tylko po co żałować. Żyjmy dniem, żyjmy chwilą póki starcza nam na to odwagi. Póki mamy czas i siły. Póki jesteśmy wystarczając lekkomyślni, głupi, nieprzewidywalni. Jeden uśmiech - tak niewiele, prawda? Gwarantuję powodzenie, sama sprawdzałam nie raz. 
   Przechodnie uśmiechną się w odpowiedzi, a ty będziesz się cieszył tą jedną chwilą, ten jeden raz. 
     Tylko się nie bójmy, nas na wszystko stać, odwagi starczy. Uwierzmy w siebie, ruszmy na przód. Na powrót przyjdzie czas. 
    Ale to później... Wpier ten dzień, wpierw radość, wpierw chwila.

"Dary, dary losu.
Póki ci smakuje świat przy tobie są.
Dary, dary losu.
Niewidoczne jak powietrze z górskich łąk.

Brałeś z życia tyle lat
Teraz coś od siebie daj.
Podziel się tym jabłkiem,
Które masz."

    Z czasem uciekniemy, wymkniemy się z złotych klatek na wolność. I pobiegniemy... Tam gdzie nie znajdzie nas nikt, bo i po co? Schowajmy się, bądźmy przez chwilę w ukryciu, by móc przestać udawać, zapomnieć o grze. Przez ten jeden moment powspominać. Nie liczyć się z światem, wyjść ponad to. 
    Zatrzeć schemat młody jak my, a może stary jak świat... Tego nie sposób określić. Chęć wyróżnienia się - oto nasz błąd. Po co być zauważanym? Nie lepiej wmieszać się w tłum? Tego też trzeba w życiu spróbować. Orginalnym być nie tylko w te dni, kiedy czujesz się innym. A kiedy serce podpowie posłuchaj je z uwagą, z przekonaniem. Może szepcze coś mądrzekszego niż codzienne dyskusje.
    Przecież też ma prawo do zdania. Tylko kto ma czas słuchać szeptów, kiedy krzyk lepiej dociera? Jednak kiedyś przyjdzie ten czas, gdy emocje do kupy pozbierać należy. Znaleźć swoje miejsce na świecie i tam się zatrzymać. Może kiedyś skończymi te wieczne podróże. Marzenia raz na zawsze porzucimy... Nie, ja w to nie wierzę. Nie stanie się tak nigdy.
   Bujajmy w obłokach jak najbliżej słońca, niech wosk naszych skrzydeł się stopi, a my do morza spadniemy. Może wtedy pomyślisz, że było warto? Może wrócisz do nieba. I ponownie w obłokach zabujasz. Anioła będziesz miał za przyjaciela. Wróci dawne życie, zwyczaje, marzenia. 
   Prawda kiedyś je spełnisz, osiągniesz wyznaczone cele. Kiedyś wszystko się skończy, ulegnie zniszczeniu. 
    Ale to później... Wpierw szaleństwo, wpierw szczyty, wpierw wolność, wpierw serce.



"Zamykają nas w złotych klatkach
Chroniąc od zła świata wszelkiego.
Tylko my pragniemy wolności,
Może to za wiele?"

*********************
 
Uffff... Wyrobiłam się :D
Pisała rozdział, pisałam, ale ciągle mnie neo zadowalał, był za krótki. A tak bardzo mi zależało, by dodać coś jeszcze w październiku! Dziś rano zrozumiałam, że nie wystarczy mi czasu na dokończenie rozdziału - szybki pomysł na mimiaturkę. Pierwsze akapitu pisame na gw, pomad połowa powstawała w domu. Byłoby szybciej, ale tablet mi padł i dlaczegoś kawałek tekstu się skasował :( musiałam go oddtwarzać.

Natchnienie - jedno słowo, Haloween!!! I wcale nie chodzi tu o celtyckie święto (to nie kest święto wywodzące się z Ameryki, tylko z Irlandi, mimo ogólnych przekonań) Z klasą zdecydowaliśmy przebrać się za koty - na banałkę, czyli nos, wąsy i ogon, lub uszy. Tylko ja geniusz zapomniałam wziąć z domu czym to cholerstwo zmyć (historia życia) a okazało się, że mam oprowadzić gości po starówce i cemtrum -_- 
I ludzie na mnie się dziwnie patrzyli i się uśmiechali. I wiecie co?! Miałam świetną zabawę!!!
Oni się uśmiechali, ja się uśmiechałam, bądź na odwrót. Ale to było tak fajne uczucie :) prosty, bezinteresowny gest, naprawdę! Ale jak to cieszy :D

A jak już wracałam do domu to tak sobie myślę... Może właśnie o to w tym wszystkim chodzi? O radość i dawanie powodów do uśmiechu innym? Może chodzi o szczęście?!?

****

Jeśli przeczytaliście tan długi dopisek ode mnie to jestem bardzo wdzięczna :)
Jeżeli się ze mną nie zgadzacie, bądź macie inne teorie co do sensu tego całego bałaganu to zapraszam do komentowania :P

****

Udało się!!!
30 minit przed północą :D

4 komentarze:

  1. No cóż, ja akurat Halloween nie obchodzę. I ogólnie z rezerwą podchodzę do tego święta. W końcu u nas w tym czasie są inne święta, trochę poważniejsze i smutniejsze
    Ale doceniam, jak musieliście poprawić nastrój sobie i innym. :D
    To musiało dać sporo satysfakcji. A końcówka według mnie była najlepsza. Szczególnie "Zetrzeć schemat młody jak my, a może stary jak świat" <3 Więcej takich cudów proszę :D
    A co do miniaturki to piękna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za opinię :D
      Podejrzewam, że niektórzy mogą nie świętować, może nawet nie lubić Haloween...
      "U nas" zapala się znicz na grobach :(
      Nie ukrywam, że nie jestem wierząca, ale gdybym mogła uczciłabym pamięc wszystkich moich bliskich...
      Tymczasem jedyne co mogę zapalić to świeczka na torcie :(

      Usuń
  2. Jak zwykle pełne przemyśleń- ale to właśnie cechuje Twoje teksty :)
    Wprowadziłaś melancholijny nastrój, który chyba nie opuści mnie już do końca dnia.
    Ja Halloween też nie obchodzę, ale może głównie dlatego, że mieszkam w bloku. Z tego co slyszałam, w okolicznych wioskach zaczynają je celebrować tak jak w Ameryce: "cukierki albo psikus" :D Chociaż w tym przypadku tekst brzmi: "Cukierki albo kasa". Ach ta pazerność.
    Miniaturka fajna :)
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na "cukierku albo psikus" byłam dwa razy w życiu :D
    Wczoraj wszystko działo się ma rzecz "przebrany nie pytany" :P

    OdpowiedzUsuń